on był westchnieniem
słabego wiatru
kroplami rosy
na skroniach ziemi
aż ją zobaczył
we mgle kroczącą
przyszła jak złodziej
dziurką od klucza
spłynęła dreszczem
aż dech zaparło
i bólem w piersi
rozrywającym
w zimnych objęciach
ostatnim tchnieniem
jasnym tunelem
zobaczył światło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz